Dawanie z siebie 101% – wywiad z Dawidem Sugierem
Rozpoczął swoją przygodę z triathlonem dwa lata temu. Od tamtej pory pnie się coraz wyżej w tabelach wyników zawodów. W 2017 roku wziął udział między innymi w cyklu Elemental Tri Series i wystartował w zawodach na dystansie supersprinterskim w Olsztynie, Augustowie, Blachowni i Białymstoku. Z 27 miejsca w klasyfikacji OPEN podczas pierwszej edycji przeniósł się na 7 miejsce w finałowych zawodach w Białymstoku. Rozmawiamy z Dawidem Sugierem o jego zainteresowaniu triathlonem.
Czym zajmujesz się zawodowo i co sprawiło, że zainteresowałaś się akurat triathlonem?
Z zawodu jestem lekarzem. Triathlonem zainteresowałem się w 2015 r. kiedy miałem przyjemność bycia pilotem motocyklowym podczas zawodów Elemental Tri Series w Olsztynie. Znam również jedną z najlepszych polskich triathlonistek ostatnich lat i zaimponowało mi, że pomimo bycia drobną kobietą w życiu nie dotrzymałbym jej kroku. Spodobała mi się wszechstronność triathlonu oraz dynamiczny przebieg zawodów. Odłożyłem jednak rozpoczęcie jego uprawiania z powodu leczenia kontuzji oraz przez niesłuszną opinię o triathlonie jako sportu bardzo kosztownego. Rok temu nabyłem rower szosowy, jednak sama „szosa” szybko stała się niewystarczająca.
Jak wyglądają Twoje treningi?
Mam za sobą swój pierwszy sezon – podczas niego treningi realizowałem dość nieregularnie i według zasady „im częściej i mocniej, tym lepiej”. Bieganie nad jezioro, odbywanie w nim treningów pływackich, jeżdżenie na rowerze z lokalną grupą kolarską. Postępy były, ale wiem, że jeśli chcę dalej poprawiać wyniki, należy się za to wziąć porządnie. Zakupiłem literaturę, wczytałem się również w fora internetowe. Od tej jesieni regularnie odwiedzam basen, w domu jeżdżę na trenażerze, a kiedy warunki pozwalają – biegam. Wszystko według planu treningowego.
Ile czasu poświęcasz na treningi i jak udaje Ci się je pogodzić z pracą zawodową?
Obecnie w moim kalendarzu jest okres przygotowawczy. Podczas tej szarej jesieni trenuję 7-10 h tygodniowo. Zobaczymy jak będzie później, nie będąc zawodowcem jest to bardzo ciężki orzech do zgryzienia – jak wykonać plan treningowy i nie zaniedbać reszty życia? Dlatego spytałem siebie – ile jestem w stanie realnie poświęcić dla sportu i jaki jest mój realny cel na następny sezon? Czasami znajomi i rodzina traktują moje wyjście na rower kiedy w zlewie stoją brudne naczynia jako bycie nieodpowiedzialnym. Jednak ja chciałbym opowiedzieć swoim dzieciom i wnukom o sobie coś ciekawszego niż „kiedy byłem młody to pracowałem”. Nakreślenie celu i swojej motywacji uczyni z treningów przyjemność ładującą baterie, a nie kolejny przykry obowiązek.
Masz na swoim koncie już kilka sukcesów, co w zawodach jest dla Ciebie najważniejsze? Chodzi tylko o zrobienie dobrego wyniku?
Najważniejsze na zawodach jest dla mnie dawanie z siebie 101%. Kiedy wiem, że danego dnia nie było już z czego więcej wycisnąć wracam do domu szczęśliwy. Nie będę udawał, że dodatkową frajdą jest rywalizowanie z przeciwnikami, ich pokonywanie i stanięcie na podium, chociażby w kategorii wiekowej. Jednak nie można od tego uzależniać swojej radości z zawodów ponieważ nie mamy wpływu na formę innych i zbytnie oglądanie się wokół może być frustrujące.
W której triathlonowej konkurencji czujesz się najlepiej?
Zdecydowanie na rowerze. Wiadomo – jest szybko, dużo się dzieje. Chociaż według międzyczasów jestem bardzo dobrym biegaczem.
Co możesz poradzić wszystkim osobom, które chciałyby zacząć trenować triathlon?
Nie bać się kosztów! Naprawdę nie trzeba mieć kosmicznych rowerów i tych wszystkich bajeranckich akcesoriów. Z resztą pod kątem czytelnika nie zaznajomionego z tematem napisałem artykuł o triathlonie w Biuletynie Lekarskim Warmińsko-Mazurskiej Izby Lekarskiej. Można go przeczytać na stronie 26 TUTAJ.